Praecipitatio czyli opad, ale taki, który dosięga do ziemi – bo taki, który ziemi nie dosięga, to virga.
chmury
Jak fale
Kilka pięter chmur. Większość obrazu wypełniają pierzaste – cirrusy. Podobne do kłębków wełny, kłaczkowate cirrus floccus, niżej można by się dopatrywać włóknistych cirrus fibratus, a na boku przypominających rybi szkielet cirrus vertebratus, zaś u dołu obrazu kłębiasto-pierzaste baranki cirrocumulusów. Na samym dole obrazu są już chmury niskiego piętra, głównie stratocumulus stratiformis. Chyba najciekawsza jest jednak prosta jak drut smuga kondensacyjna, cirrus aviaticus. A właściwie to, co się z nią stało. Powstały na niej takie jakby grzbiety fal (bardziej nawet widoczne, gdyby zdjęcie obrócić do góry nogami). To chmury Kelvina-Helmholtza. Takie regularne zaburzenia, przypominające grzbiety fal, to zawirowania, jakie powstają wówczas, gdy dwie warstwy przemieszczają się z różnymi prędkościami. Zjawisko to może występować nie tylko przy „sztucznych” chmurach rysowanych na niebie przez samoloty.
Pod światło
Chmury nie są w ciągu dnia białe, a pod wieczór nie stają się ciemne. Wszystko zależy od tła i słońca. Na tle rozjaśnionego jeszcze o zachodzie nieba, położone niżej chmury wydają się ciemniejsze. I tu widać wysoko położone białe jeszcze chmurki, które w tej chwili oświetla jeszcze słońce – i ciemną warstwę altostratusów czy altocumulusów poniżej, oświetlanych już tylko nieco z boku i na tle rozświetlonego jeszcze na żółto i niebiesko nieba.
Raj ryb
Cirrus vertebratus to chmura kształtem przypominająca symetryczny szkielet ryby.
Nimb
Nie wiem na pewno, skąd taka dziwna chmura, ale przypuszczam, że to może być ślad po zawracającym odrzutowcu wojskowym, czyli cirrus aviaticus.
Kłębiasta warstwa
Altocumulus stratiformis, czyli gęsto ułożone w niejednolitą warstwę kłębki chmur na średniej wysokości. Zwykle dają ciekawe efekty barwne i świetlne podczas zachodów słońca.
Potargane
Cirrus intortus, czyli chmury pierzaste potargane.
200 (6/6)
Cumulus radiatus
Cumulus radiatus to cumulusy poukładane w proste, równoległe pasma, z określonej perspektywy mogące sprawiać wrażenie rozchodzących się promieniście z jednego punktu na horyzoncie.
Przy nisko zawieszonych cumulusach ta równoległość jest trudniejsza do zauważenia niż przy chmurach wyższych pięter, ale tu widać ją całkiem dobrze (a byłoby jeszcze lepiej, gdyby kadr, jak oko na żywo, mógł objąć większy jeszcze obszar nieba).